Niedziela dla włosów: złoty środek

Uff, nie wiem jak u Was, ale u mnie upały chwilowo sobie poszły. Nocne burze i deszcz przyniosły ochłodzenie i trochę świeżego powietrza.

Dzięki temu też włosy nie wariują aż tak i nie puszą się, a dzięki zastosowanym dzisiaj produktom odkryłam niejako złoty środek....na używanie kakao w maskach :)

Pewnie pamiętacie, że moje wcześniejsze eksperymenty z kakaem(np tu KLIK) zazwyczaj sprawiały, ze włosy chociaż gładkie, były sztywne, co mi nie pasowało, natomiast mąka ziemniaczana nigdy nie przyniosła mi jakiś spektakularnych efektów.

Dzisiaj natomiast wpadłam na pomysł, by połączyć te dwa składniki.

Wcześniej nałożyłam na noc dwufazowy olejek Evree Power Fruit, włosy umyłam szamponem Pharmaceris i maską Kallos Blueberry.

Następnie po płaskiej łyżeczce mąki i kakao zmieszałam z porcją maski Ecolab regeneracyjnej, dodałam trochę odżywki prowansalskiej dla lepszej konsystencji oraz kilka kropel oleju(z kiełków pszenicy) i zatężonego aloesu - dla lepszej struktury, nawilżenia i dociążenia.

Trzymałam wyjątkowo bardzo długo, bo w masce i czepku na godzinę przysnęłam :)

Niemniej jednak cały taki rytuał pielęgnacyjny, emolientowo-humektantowy spowodował taki oto efekt na włosach:

Są one niesamowicie gładkie, tak jak dawno nie były. Nie maja żadnych odkształceń, są proste, i co najważniejsze - miękkie w dotyku. Zniknęła kakaowa sztywność, pozostała miękkość i blask - pierwsze zdjęcie jest bez lampy :)

Nawet końce wyglądają dużo lepiej, na pewno lepiej niż tydzień temu. Włosy są nawilżone, wygładzone, nie puszą się - cudo!

Na pewno będę próbować łączyć duet kakao-mąka z innymi maskami i półproduktami, żeby sprawdzić, czy zawsze dadzą takie połączenie :)