Post miał być o czym innym, ale dzień miałam dzisiaj dosyć zapełniony to pierwsza rzecz, a druga... Udało mi się zrobić coś pysznego. Tak pysznego, że już myślę kiedy uda mi się zrobić to znowu. I znowu. I chcę się tym podzielić.
Zjadłam dwie duże porcje i nadal mi mało. Najchętniej zrobiłabym to już jutro.
Ale niestety, chwilkę muszę poczekać, bo brak mi najważniejszego składnika.
Jarmużu.
Jarmuż to coś, co poznałam dopiero w tym roku i już od pierwszego kęsa pokochałam.
Nasza miłość na początku nie była łatwa, głównie z mojej przyczyny - nie wiedziałam, jak się z nim do końca obchodzić.
A należy obchodzić się delikatnie.
Sezon na jarmuż zaczyna się wraz z przymrozkami. Ponoć dopiero taki porządnie zmarznięty smakuje najlepiej. Cieszyć się nim można aż do marca, niestety nie wszędzie jest łatwo dostępny; dlatego nasze schadzki są mocno nieregularne.
Oprócz cudownie zielonych, karbowanych listków potrzebne są też: makaron(u mnie razowy), pierś z kurczaka, jeśli ktoś lubi, można jednak pokusić się o opcję wegetariańską - będzie równie smaczna; dalej mała, czerwona, ostra papryczka, kilka ząbków czosnku, śmietana kremówka, trochę gęstej, kwaśnej śmietany. Lub jogurtu greckiego. Lub naturalnego. Jak lubicie.
Jarmuż myjemy, odcinany twarde części łodygi, rwiemy na mniejsze kawałki. Blanszujemy kilka minut, ciut dłużej niż szpinak. Odcedzamy. Nie warto gotować go za długo, bo może stracić na swojej charakterystycznej teksturze; za krótko jednak dla niektórych może być za twardy.
Pierś i papryczkę kroimy, ząbki czosnku przeciskamy przez praskę, wszystko podsmażamy na łyżce oliwy, najlepiej w głębokiej patelni. Doprawiamy solą i słodką, mieloną papryką.
Po kilku chwilach dodajemy jarmuż i dusimy minutkę, dwie, trzy. Nie trzeba długo, bo zaraz i tak będzie dusić się jeszcze - trzeba dodać kremówkę. I śmietanę. Albo jogurt.
Kremówka doda pikantnemu od papryczki daniu łagodności, jogurt grecki lub śmietana gęstej, kremowej konsystencji. Ilość wedle uznania - ja dodaję więcej, lubię ten śmietankowy sos.
Próbujemy całość. Jeśli czegoś brakuje - doprawiamy. Tu ważna jest prostota - sól, papryka, ewentualnie pieprz, jeśli jesteśmy fanami ostrzejszego jedzenia, jednak obecność papryczki chili w moim odczuciu wystarczy.
Do gotowego dania polecam dodać makaron i wymieszać - sos pysznie oblepi rurki, muszelki czy kokardki.
Zjadać ze smakiem. Kilka chwil i powstaje coś jednocześnie prostego i zachwycającego. Na pewno do tego wrócę.
Rzadko gotuję, bo rzadko mam ku temu czas i sposobność. Czasami jednak być może podzielę się tu ulubionymi przepisami, gdy uznam, że, tak jak ten, są tego warte :)
o mniam, uwielbiam makarony! właśnie ostatnio zastanawiałam się jak ten jarmuż smakuje i chciałam kupić, ale nigdzie w sklepie go nie widziałam ;)
OdpowiedzUsuńW mojej okolicy jest w Makro i w Realu, słyszałam też że na większych rynkach/targach się pojawia(czas można zapytać i sprzedawcy mogą przywieźć trochę jeśli normalnie nie mają) :)
Usuńmmmmmniam !
OdpowiedzUsuńale malutka porcja :D
Ha ha :D To jest cały wielki talerz! Na patelni było ze 3 razy więcej :]
Usuń