...co się świeci, a nie każdy olej jest dobry. A przynajmniej nie każdy działa tak, jak powinien. Mam to szczęście, że w dużej mierze kosmetyki, które wybieram okazują się być dobre. Ot, znam siebie na tyle, że zazwyczaj wiem, co wybrać. Czasami trafiają się przeciętniaki, a naprawdę rzadko - buble.
Mam jednak skłonności i zapędy, by pewne rzeczy kupować - albo skusi mnie skład(teoretycznie bogaty) albo szata graficzna/obietnice/recenzje i to zazwyczaj one okazują się nie być moimi faworytami.
Jakiś czas temu skusiła mnie nowość - olejek odżywczy z nowej wówczas serii Bania Agafii. Liczyłam przede wszystkim na wzmocnienie włosów, ograniczenie wypadania i może ciut szybszy wzrost. Co dostałam?
Olej jak to olej jest tłustawy, ale jednocześnie należy do gatunku tych lżejszych(czy ma to sens? Ale chyba rozumiecie, o co mi chodzi). Pachnie przyjemnie i ziołowo, na ręce prawie nie widać jego kolorku, ale wszak nie o niego tu chodzi, a o działanie.
Przez niewielki otwór wylewa się nam produkt, dosyć łatwo jest go dawkować - ja nalewałam go na dłoń i dopiero palcami wcierałam w skórę głowy i ewentualnie rozprowadzałam na włosach na długości.
No właśnie, włosy na długości... Od razu powiem, ze na nich w ogóle się nie sprawdził. Jeszcze w mieszance z innym olejem bądź w masce - ujdzie, natomiast solo nic nie robił. A nawet może powodował "fruwanie" moich włosów czyli coś, czego bardzo nie lubię.
No, ale moje włosy nie lubią się zbytnio zbyt duża ilością ziół w składzie, a tych tu nie brakuje:
Skład
INCI: Arctium Lappa Seed Oil (olej łopianowy) Organic Pinus Sibirica
Seed Oil (organiczny olej cedrowy), Capsicum Annumm Seed (papryczka
chili), Foeniculum Vulgare (Fennel) Oil (olej kopru włoskiego), Silybum
Marianum Seed (ostropest plamisty), Helianthus Annuus (Sunflower) Seed
Oil, Olea Europaea (Olive) Fruit Oil, Organic Hippophae Rhamnoides Fruit
Oil (organiczny olej z rokitnika), Organic Beeswax (organiczny pszczeli
wosk), Tocopherol, Organic Rosmarinus Officinalis (Rosemary) Leaf Oil
(organiczny olej rozmarynu), Salvia Officinalis (Sage) Oil (olej szałwii
leśnej), Mentha Piperita (Peppermint) Oil (olej mięty pieprzowej),
Pimpinella Anisum (Anise) Fruit Oil (olej anyżu), Betula Alba Bud Oil
(olej kotków brzozowych) , Urtica Dioica (Nettle) Oil (olej pokrzywy),
Linum Usitatissimum (Linseed) Seed Oil (olej lnu syberyjskiego), Abies
Sibirica Oil (olej pichtowy)
Jednak patrząc na te dobroci naturalnym jest zakładać, że olej ma szanse sprawdzić się na skórze głowy - odżywić, pobudzić włosy do wzrostu.
Otóż niekoniecznie. Nie wiem, czy to coś z mojej strony, czy ze strony olejku - dość, że nie zaobserwowałam działania ani we względzie wypadania, wzrostu czy czegokolwiek innego. Wręcz przeciwnie, nie polubiłam się z nakładaniem oleju na skalp, na pewno nie na dłużej. Na całą noc - bron borze iglasty. Jednak nawet na te zalecane 30 minut - dotarcie do skóry głowy wcale nie jest najprostsze, do zmycia potrzeba też trochę konkretniejszego szamponu. Jakoś tak...nie dla mnie.
Na plus jest wydajność, po paru miesiącach ubytek jest niewielki.
Kto wie, być może dam mu jeszcze szansę. Kupiłam Sesę i ją aplikuje mi się jakby przyjemniej, może spróbuję ponownie poużywać tego olejku zamiennie z nią. Jednak jak na razie - nie jest to kompletny bubel, ale zdecydowanie nie jest to produkt, który spełnia moje oczekiwania.
Byłam bardzo ciekawa tego produktu i o mało nie zamówiłam go w lipcu. Dzięki za recenzję, bardzo się przydała :) Myślałam, że może dobrze się sprawdzi, widzę jednak, że nie ma na co liczyć :(
OdpowiedzUsuńByć może u ciebie sprawdzi się lepiej - widziałam recenzje u innych dziewczyn tego i pozostałych wersji, niektóre były zadowolone :)
UsuńPewnie zależy to od rodzaju włosów - ja mam aktualnie suche, nie przepadają one za ziołami więc się nie sprawdził :)