Niedziela dla włosów: na dwie maseczki

Ostatnio, gdy 5 razy w tygodniu chodzę do pracy na 8, przerzuciłam mycie włosów na wieczór i daję im wyschnąć samym. w takie upały idzie to szybko, a włosy nie są narażone na ciągłe obcowanie z suszarką. Niemniej jednak, chociaż miękkie i delikatnie pofalowane(no dobra - pogniecione), nie mają tego blasku co po wysuszeniu, więc dzisiaj suszarka poszła w ruch. a pielęgnacja - bogata, chociaż prosta :)

Tym razem postawiłam na dwie maski, z tym, że aloesową nałożyłam przed myciem -  w takie upały nie chciałam ryzykować i dorobić się puchu. Ale uznałam, że przyda się włosom dawka nawilżenia, bo w tygodniu zazwyczaj serwuję im duet olej przed, emolientowa odżywka/maska po.

Wczoraj wieczorem na włosy nałożyłam olej Khadi Różowy Lotos metodą na humektanty - na spray złożony z wody, kwasu hialuronowego i gliceryny. 

Rano dołożyłam na skalp olej łopianowy, a na długość - maskę aloesowa. Po dwóch godzinach umyłam długość Kallosem Blueberry, skalp szamponem Petal Fresh i nałożyłam maskę Ecolab. Trzymałam ją 40 minut, spłukałam, w wilgotne, odsączone włosy wtarłam serum silikonowe Mythic Oil i wysuszyłam....

...a raczej podsuszyłam. Pierwsze 15 minut latałam z mokra głową i efekty widać na zdjęciach w postaci odgnieceń, które nie chcą ustąpić mimo późniejszego suszenia i rozczesania. Tak to jest, gdy od razu nie złapię za suszarkę:

Zdjęcia z i bez lampy.

Włosy po dzisiejszej pielęgnacji są nawilżone, miękkie, a dzięki suszeniu ładnie błyszczą. Końce na tle sukienki są mało widoczne, ale są :D Dalej utrzymuję postanowienie, by przetrzymać je do października, bo słońce i upały i tak dają się im we znaki, więc nawet centymetr mniej niewiele im da.