Nie wiem jak Wy, ale ja uwielbiam dopasowywać odpowiednie zapachy do odpowiedniej pory. Tak jak wiosną cy latem nie potrafię rozkoszować się korzennym aromatem przypraw, tak jesienią i zimą daleka jestem od palenia wosków czy świec o zapachach "przywołujących lato".
Z tego też powodu cieszy mnie obecna, deszczowo-jesienna pogoda, gdyż w końcu mam wenę i okazję by skosztować nowych, typowo ciepłych zapachów z mojej kolekcji. Znaczy to też, że w odstawkę idą nutu kwiatowo-egzotyczne, które królowały jeszcze niedawno - dlatego witam w końcu Honey Glow i Amber Moon, a żegnam Wild Fig i Ginger Dusk, o których to dwóch zapachach dzisiaj napiszę.