Wczoraj niestety nie dałam rady opublikować wpisu, ponieważ zaraz po serii zabiegów musiałam wybyć z domu, wstawiam jednak sprawozdanie dzisiaj.
Po raz pierwszy odkąd zaczęłam uczestniczyć w niedzieli dla włosów moje włosy wyglądały po niej źle. Były spuszone na końcach, które fruwały jeszcze bardziej niż zwykle, a na długości wydawały się nieco obciążone. Czemu? Potencjalnych sprawców mam dwóch, a być może to ich połączenie...
Została mi jeszcze saszetka maski Biovax Z olejami, którą kupiłam jakiś czas temu w Biedronce. Pierwszą zużyłam po myciu na 15 minut i fajnie wygładziła i dociążyła włosy, także pomyślałam, że tym razem może uda mi się osiągnąć ten sam, albo nawet lepszy efekt. Cóż, przeliczyłam się ;)
Na noc nałożyłam mieszankę olei, tym razem Alterrę zmieszałam w roztopionym w dłoni balsamem shea od Organique. Rano dołożyłam na skalp olej z Bani Agafii i tak sobie chodziłam jeszcze parę godzin.
Włosy umyłam porządnie resztką balsamu marokańskiego i nałożyłam główną gwiazdę.
Żeby wzmocnić efekt dociążenia jakiego oczekiwałam do porcji maski dodałam dosłownie po 3 krople oleju sezamowego i hydromanilu. Trzymałam całość około 30-40 minut, żeby dać mieszance zadziałać.
A włosy po niej?
A włosy po niej?
Lekkie, spuszone końcówki i nieco wygnieciona całość, taki efekt uzyskałam ;_;
Jak mówiłam, winowajców/podejrzanych mam dwóch - maskę, a właściwie zawarty w niej olej kokosowy oraz balsam Organique. Być może to połączenie produktów, bowiem po balsamie solo jak i po samej masce włosy były w porządku.
W każdym razie chwilowo powtórki nie planuję ;)