Dzisiaj przedstawiam Wam mój jak na razie ulubiony peeling do twarzy. Chociaż od jakiegoś czasu mocno ograniczam wszelkie produkty do pielęgnacji cery stawiając na konieczne minimum(zalecenia mądrej pani dermatolog), to nadal ten produkt pozostaje w ścisłej czołówce.
Dzięki bogatej recepturze opartej na niezwykle skutecznym połączeniu oczyszczającego Ekstraktu z owoców Moreli z antybakteryjnym Kwasem Salicylowym wykazuje bardzo wysoką skuteczność działania:
- głęboko oczyszcza i wygładza skórę
- złuszcza i normalizuje
- zmniejsza tendencję do powstawania wągrów i zaskórników
- rozjaśnia przebarwienia
- reguluje odnowę komórkową
- dodaje skórze blasku i świeżości
Łatwo dostępny w drogeriach i marketach antybakteryjny peeling Sorayi spełnia swoje podstawowe zadanie: peelinguje. No tak, niby każdy peeling powinien to robić i o co tak dużo szumu, peeling peelinguje ;)
Ale po wypróbowaniu wielu kosmetyków tego typu jestem w stanie stwierdzić, że wiele z nich nawet tego nie robi. Ja lubię konkretne zdzieraki, tak na ciele, jak i na twarzy. Po użyciu peelingu chcę widzieć, że moja skóra jest oczyszczona, chcę czuć, że jest wygładzona i miła w dotyku. I po zastosowaniu morelowego peelingu rzeczywiście to dokładnie czuję.
Produkt ma raczej zwartą, gęstą konsystencję z wieloma dosyć ostrymi drobinkami. Nie ma jednak żadnego problemu w rozprowadzeniu go na twarzy. Dobrze oczyszcza, usuwa martwy naskórek(zwłaszcza widoczne gdy zaczynam mieć na mojej tłustej buźce przesusz), pachnie też w miarę znośnie, chociaż jest to raczej chemiczny aromat jak na mój nos.
Skład może nie należy do tych najbardziej naturalnych, ale w oczyszczaniu daje radę, nie powoduje wysypu, a to najważniejsze.
W dodatku za 150ml zapłacimy około 12 złotych, a produkt jest dosyć wydajny, nawet jakby się miało fantazję używać go codziennie.