Dzisiaj postanowiłam napisać co nieco o mojej ulubionej szmince. Tym samym przedstawię Wam pierwszy z kilku produktów do ust, których używam :)
Maybelline Hydra Extreme zakupiłam na osławionej już rossmanowskiej obniżce -40% na kolorówkę. Sporo czasu spędziłam nad doborem koloru - przyznam, kuszą mnie od dawien dawna wszelkie ogniste czerwienie czy bordo, żaden jednak z tych intensywnych czy ciemnych kolorów nie pasuje do mojej twarz(może kiedyś znajdę).
Z odpowiednich dla mnie wariantów kolorystycznych najbardziej na ręce spodobał mi się 210(albo, według innych oznaczeń 160) - That's Mauvie. Na ustach okazał się strzałem w dziesiątkę!
Wedle słów producenta:
Ekstremalne, dogłębne nawilżenie. Odżywienie aż do 8 godzin. Ekstremalna, ochronna moc balsamu do ust (nawilża, zawiera alantoinę i SPF 15) -usta są aż 6 x bardziej nawilżone, błyszczące, odżywione i zabezpieczone przed pierzchnięciem.
Idealnie gładka warstwa, SPF 15, nowatorska formuła, lekka żelowa konsystencja.
* 24 rozkoszne kolory (od bladych różów po czerwień, fuksję i fiolet)
* 6 x więcej nawilżenia (w porównaniu do ust bez Hydra Extreme)
* usta nasycone najgłębszym kolorem!
Musze stwierdzić, że ta seria jest rzeczywiście udana. Naprawdę nieźle nawilża usta(chociaż ja i tak pod pomadkę używam balsamu), ładnie wygląda, kolor trzyma się też przyzwoicie - nigdy nie miałam okazji sprawdzić czy da rade 8 godzin, niemniej 3-4 spokojnie, a mnie więcej nie potrzeba. Nie rozmazuje się, nie zjada i nie podkreśla skórek(za co ma największy plus!).
Bardzo podoba mi się konsystencja - jest miękka, kremowa, gładko sunie po ustach, a uważam, że nie ma nic gorszego niż tępa pomadka.
Opakowanie jest eleganckie, dosyć odporne na uszkodzenia, chociaż moje było oznaczone nalepką "Tester"(a wygrzebałam specjalnie z samego końca stojaka, by mieć pewność, że nikt jej nie ruszał) :)
Sam kolor jest bardzo ładny, trochę przygaszony róż, który określiłabym jako brudny. O dziwo na ustach prezentuje się intensywniej niż na ręce, ale nadal jest miły dla oka i subtelny. Bardzo ładnie podkreśla naturalny kolor moich ust i nie ma drobinek.
Na ręce w różnym świetle:
Mogę śmiało uznać tę pomadkę za mojego faworyta i nosze ją najczęściej, zwłaszcza, że odcień pasuje i na jesień/zimę, jak i na wiosnę :)
W moim bardzo delikatny :) choć mam ulubiony kolor z oriflame, to ten jest kuszący :)
OdpowiedzUsuń