Czwartek. Najgorszy dzień dla moich ust od dawna.
Zapomniałam wrzucić do torby pomadkę ochronną. Czy chociażby wazelinę. Nic. Null. Jedynie jakaś kolorowa szminka pałętała się między kluczami, a etui na okulary i parasolką, ale nic z tego. Nie da rady. Musiałam cierpliwie czekać do zakończenia zajęć tego dnia i w drodze do domu w pierwszej lepszej drogerii zakupiłam jakikolwiek balsam do ust. Za czy złote, z parafiną na pierwszym miejscu. Ale co tam - ta ulga!
Nie wyobrażam sobie funkcjonowania bez balsamów i ochronnych, nawilżających specyfików do ust. Mogłabym zrezygnować z kremu do rąk, z kremu na noc do twarzy, z miliona kosmetyków, ale z tego jednego nigdy, nigdy, przenigdy. Moje usta po paru godzinach, ba! Już po godzinie bez nawilżenia zaczęły boleśnie piec i stały się wysuszone, a ja podrażniałam je jeszcze bardziej próbując ulżyć im i chociaż na chwilę zwilżyć językiem : D
Właściwie chronić je muszę cały rok, ale jesień i zima to czas, kiedy non stop mam usta czymś posmarowane. Po prostu nie umiem już inaczej, a i one są bardzo wrażliwe i kapryśne, dobrze czują się tylko nawilżone i natłuszczone - inaczej reagują natychmiastowym powstawaniem suchych skórek i nieprzyjemnym zaczerwienieniem, ewidentnie pokazującym, że czują się źle - rzuca się to w oczy nawet z daleka.
Przetestowałam i używałam wielu specyfików, ciągle właściwie odkrywam i kupuję nowe, bo zawsze są mi potrzebne - dążę do tego by mieć po sztuce w obu torebkach, w domu przy łóżku, ale i w kieszeni płaszcza czy w aucie.
Jakiś czas temu odkryłam produkty Carmex i w tej chwili z zarówno balsamem w słoiczku jak i w sztyfcie nie rozstają się, chyba, ze zapomnę jak głupia.
Te produkty łagodzą i bardzo dobrze nawilżają. Po nałożeniu długo trzymają się na ustach, nawet podczas picia(z jedzeniem gorzej). Mają specyficzną, lekko woskową konsystencję(zwłaszcza słoiczkowa wersja) i zapach z wyczuwalną nutą mentolu
Skład: Petrolatum, Lanloin, Cetyl
esters, Theobroma oil, Beswax, Paraffin Wax, Camphor, Menthol, Salicyl
Acid, Vanilia and fragarace.
Są idealne do pielęgnacji, używałam ich latem i używam teraz - przy tym dodaję plus za wydajność, bo mam je od paru miesięcy i jeszcze trochę mi posłużą.
Wazelina, znana i używana od lat. Ta z Flos-leku bardzo ładnie pachnie, u mnie - poziomką, ale zapachów jest kilka.
Wazelina z tego, co wiem na działanie przede wszystkim ochronne i natłuszczające, nie jest bowiem jako taka wchłaniana przez skore, nie bardzo ją wobec tego, na zdrowy rozum, nawilży.
Jednak już cienka warstwa nie przepuszcza wody, wobec tego stanowi świetną barierę jesienią i zimą, chroniąc przed wilgocią, mrozem, wyczuwalnie wygładza też usta.
Ta z Flos-leku nie jest wazeliną czystą samą w sobie, także jej działanie jest lepsze niż zwykłej, klasycznej białej. Lubię ja i używam przed wyjściem na dwór oraz na noc.
Skład: Vaselinum Album, Cetyl Alcohol, Cholesterol, Copernicia Cerifera Wax, Hydrogenated Vegetable Oil, Aroma (Flavor)
Mniej więcej tak wygląda moja pielęgnacja i ochrona, chociaż kusi mnie wiele balsamów czy pomadek/masełek - świetne masełko do ust z TBS, masełko z Nivei, albo jajeczka EOS :)
Mam Carmexa w sztyfcie, ale coś mi nie pasuje w nim. Chociaż spróbuję mu dać kolejną szansę. ;)
OdpowiedzUsuńMógłby być bardziej w sztyfcie, bez takiej dziurki wyciskanej :D Ale ogólnie bardzo fajnie się sprawuje, przede wszystkim jest różnica z nim i bez niego :D
UsuńJa za carmexem nie przepadam, nie lubię tego efektu mrowienia. Natomiast bardzo lubię Tisane, a ostatnio masełko do ust Nivea.
OdpowiedzUsuńTisane nie znam, ale masełko Nivea mnie kusi ;)
UsuńCarmex jest moim niezbędnikiem! :) początkowo nie pałałam miłością do zapachu- używam zawsze klasycznych, ani wiśni ani truskawki nie znam- ale teraz już go uwielbiam i zawsze mam go w torebce :) oczywiście oprócz tubki jeszcze z 5 błyszczyków, ale każdy ma jakieś uzależnienie ;)
OdpowiedzUsuńMi troszkę przeszkadza ten mentol, obyłabym się bez niego, chociaż bardziej pod względem odczucia na ustach niż zapachu - chłodzenie mentolem to taki trochę chwyt, ze czuć, że działa ;)
Usuń