piątek, 14 lutego 2014

Magia wróżek

Lubicie zapachy? Piękne zapachy?
Myślę, że wiele osób bez namysłu odpowie, że tak. I ja do nich należę. Powiem więcej, ja przepadam za pięknymi, niepowtarzalnymi zapachami! Jeszcze bardziej uwielbiam, gdy dany zapach z czymś mi się kojarzy, przywołuje wspomnienia. 
Jest kilka takich nut, kilka takich kosmetyków, których aromaty potrafią mnie poruszyć. Jeśli o perfumy chodzi - wiele mi się podoba, są takie, które chodzą za mną od dawna - niektóre nabyłam, inne czekają na swoją kolej(Versense od Versace, Florabotanica Balenciagi), były też takie, które kupiłam, zuzyłam, ale nie zawróciły mi w głowie na tyle, by pragnąć ponownie umieścić je na swojej półce.
W końcu, tyle jest perfum, które czekają na powąchanie, przetestowanie, a i zużycie nawet 50 mililitrów pachnącego płynu, nie mówiąc o 100 potrafi skutecznie obudzić chęć zmian.
Dlatego też do niedawna nie było perfum, na które skusiłabym sie więcej niż raz.
No właśnie - do tej pory.

Rok temu w drogerii moją uwagę przykuł niebieski, uroczy flakonik. Stał sobie na uboczu, na końcu długiej ściany z perfumami różnych marek, ponieważ akurat marka zaczyna się na literkę V. Niemniej kiedy mój wzrok zaczepił się na buteleczce raz, tak nie mógł się od niej oderwać póki nie podeszłam i nie powąchałam.
Tak zapoznałam się z perfumami Feerie od Van Cleef & Arpels.

Już sam flakonik warty jest uwagi - kulisty, pokryty fasetkami niczym szlachetny kamień, w pięknym odcieniu niebieskiego ślicznie odbija światło i wygląda jak flakon drogocennego, magicznego płynu.
A na "korku" siedzi wróżka.

Całość nie pozwala przejść obok perfum obojętnie, a już ja z pewnością nie mogłam po prostu prześlizgnąć się po nich oczami - do spróbowania perfum często pierwszym czynnikiem zachęcającym jest dla mnie właśnie flakon; doceniam estetyczną, dopracowaną oprawę graficzną.

Najlepiej, gdy cieszące oko opakowanie kryje równie interesujące wnętrze.
Odbiór zapachów jest oczywiście rzeczą całkowicie subiektywną i nigdy nie kieruję się całkowicie czyimś zdaniem. Zwłaszcza, że na temat Feerie czytałam różne, skrajne opinie.

Dla mnie już przy pierwszym spotkaniu stało się jasne, że czegoś takiego jeszcze nie wąchałam.
Zapach jest w moim odczuciu absolutnie oryginalny i intrygujący. Nie potrafię określić go lepiej niż magiczny, poruszający.

Zapragnęłam wtedy go mieć i wpadł w moje rączki jako prezent bożonarodzeniowy. 
Od tego momentu towarzyszył mi właściwie cały rok - w międzyczasie zrobiłam skok w bok z zapachem Kenzo, ale był to przelotny, krótkotrwały romans - zużyłam nie całe pół opakowania, podczas gdy Feerie osiągnęło dno tuż przed tegorocznymi świętami. 
 
Był ze mną właściwie w każdej najważniejszej chwili tamtego roku i kojarzy się mi zarówno z najlepszymi jak i z tymi bardziej bolesnymi momentami. I w ten sposób nabrał jeszcze większej mocy, stał się jeszcze bardziej magicznym zapachem. Przypomina mi to wszystko, o czym chcę i powinnam pamiętać, do tego stopnia, że czasami zanurzając się w Feerie czuję ten charakterystyczny uścisk w gardle spowodowany napływem emocji.

Dlatego są to pierwsze perfumy, które zapragnęłam mieć znowu gdy już się skończą. I tak w tym roku moim bożonarodzeniowym prezentem znowu były właśnie one - śmiało mogę powiedzieć, że to mój ukochany zapach.


 Van Cleef & Arpels Feerie to bardzo nietradycyjny zapach dla kobiet, które nie boją się różnić od innych. Chcesz być dla swojego otoczenia tajemnicza i zmysłowa? Pragniesz podziwu i nie boisz się być w centrum uwagi? Więc mamy tu dla Ciebie prawdziwą ikonę pomiędzy kobiecymi zapachami. Słodkie połączenie kwiatów fiołka, pomarańczowego kwiatu i jaśminu doda każdej właścicielce potrzebną dawkę świeżej kobiecości. Tajemnicze tony irysa i czarnej porzeczki opatulą Twoje ciało w aurę tajemniczości. Pozwól sobie na uczucie wyjątkowości z ciemno niebieskim klejnotem Feerie.

Tak opisują go w internecie. Niestety, nie znam się za dobrze na nutach perfum, niemniej jednak od strony zapachowej Feerie są słodkie, ale nie mdlące. Słodycz przełamana jest bardziej szlachetną, nieco surowa, ale subtelną nutą. Czuć fiołek, pozostałe nuty przyjemnie mieszają się tworząc coś nieodgadnionego, naprawdę intrygującego. Jest to też pierwszy zapach, który tak dobrze dopasowuje się do mnie, pozostając na skórze naprawdę długo i otaczając mnie chmurą zapachu - te perfumy naprawdę czuć, bo nienachalnie ale stanowczo unoszą się dookoła. 

Głowa
fiołek, mandarynka, porzeczki
Serce
jaśmin, róża
Podstawa
irys, wetiweria

 

2 komentarze:

  1. buteleczka wygląda niesamowicie, po tym opisie z chęcią wywącham jak pachną te perfumy:)

    OdpowiedzUsuń

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...