Jak widać są to aktualnie cztery produkty. Tylko cztery, czy aż cztery?
Zaryzykuję stwierdzenie, że tylko. Z pewnością gdy jesień zacznie się pełna parą i zrobi się chłodno moja skóra zrobi się jeszcze bardziej wymagająca i konieczny będzie chociażby jakiś gęsty, treściwy krem na noc. Na razie jednak to mi wystarczy.
Pianką Pharmaceris T codziennie myję twarz.Sprawdza się bardzo dobrze, lepiej od wielu żeli czy mydeł. Wprawdzie nie do końca powstrzymuje łojotok i matowi skórę, ale bardzo ładnie i zarazem delikatnie oczyszcza. Nie podrażnia, nie kłóci się z moją cera, a to dla mnie najważniejsze.
Ma dosyć wodnistą(jak na piankę) konsystencję. Jest dosyć wydajna, na umycie całej twarzy wystarcza mi jedna pompka, chociaż zaobserwowałam to, co zauważyły użytkowniczki innych pianek Pharmaceris - na początku szybko jej ubywa, po połowie idzie wolniej. Magia ;)
Skład: Aqua, Cocamidopropyl Betaine, Betaine, Disodium Ricinoleamido MEA-Sulfosuccinate, Methyl Gluceth-20, Propylene Glycol, Hydroxyethylcellulose, PPG-26-Buteth-26, PEG-40 Hydrogenated Castor Oil, Disodium EDTA, Tamarind (Tamarindus Indica) Extract, Burdock (Arctium Majus) Extract, Zinc PCA, Benzyl Alcohol, Biotin, Methylparaben, Methylchloroisothiazolino ne, Methylisothiazolinone, Parfum
Konsystencję ma delikatnie lejącą, pozornie lekką, jednak po nałożeniu na twarz zostaje na skórze tłustawa warstewka. Z tego powodu nie nadaje się pod makijaż, ale gdy latem siedzę w domu i tak się nie maluję, dlatego spokojnie go używam.
Jest bardzo wydajny, dlatego warto w niego zainwestować(kosztuje ok 30-40 zł, zależnie od apteki).
Skład: Aqua (Purified Water), Glycerin, Hydrogenated Polyisobutene, Cetearyl Alcohol (and) Ceteareth-20, Macadamia Integrifolia Seed Oil, Butyrospermum Parkii (shea Butter), Tocopheryl Acetate, Cyclopentasiloxane, Sodium PCA, Cyclopentasiloxane (and) Dimethiconol, Benzyl Alcohol, Phenoxyethanol, Panthenol, Sodium Polyacrylate, Farnesol, Stearoxytrimethylsilane (and) Stearyl Alcohol, Acrylates/ C10-30 Alkyl Acrylate Crosspolymer, Citric Acid, Sodium Hydroxide.
Drugim kremem, który stosuję jest Sylveco, Lekki krem nagietkowy. Kupiłam go gdzieś w maju i w roku akademickim używałam codziennie, teraz nakładam go gdy gdzieś wychodzę, pod makijaż. również wtedy, kiedy mam wyjątkowo podrażnioną skórę, bo właściwości kojące ma chyba nawet lepsze niż Cetaphil.
Krem jest dosyć lekki, bardzo wydajny(od maja zdaje się nie kończyć), nadaje się pod makijaż. Bardzo go polubiłam, jego i jego działanie i rozumiem, skąd tyle pochlebnych opinii w Internecie - świetnie nawilża, koi, przyspiesza gojenie wyprysków. No i ma ładny skład:
Woda,
Olej z pestek winogron,
Olej sojowy,
Sorbitan Stearate & Sucrose Cocoate,
Masło karite (Shea),
Stearynian glicerolu,
Olej arganowy,
Olej jojoba,
Kwas stearynowy,
Alkohol cetylostearylowy,
Alkohol benzylowy,
Betulina,
Witamina E,
Ekstrakt z aloesu,
Alantoina,
Guma ksantanowa,
Kwas dehydrooctowy,
Ekstrakt z nagietka lekarskiego,
Ekstrakt z mydlnicy lekarskiej,
Lupeol,
Kwas oleanolowy,
Kwas betulinowy.
Ten żel kupiła mi mama przed pójściem do dermatologa. Zal było mi go nie używać, więc ustaliłyśmy z lekarką, ze ostrożnie będę go próbować. Stosuję go więc co kilka dni, czasem pod makijaż, bo idealnie się wchłania. Minimalnie wyrównuje koloryt skóry i likwiduje przebarwienia, niestety nie stosuję go codziennie, więc nie mam okazji zaobserwować w pełni jego działania.
Jego niewątpliwym plusem jest konsystencja, lekka, żelowa, błyskawicznie się wchłaniająca. Przy okazji trochę nawilża, chociaż w mniejszym stopniu niż pozostałe moje kremy.
Skład ma specyficzny dla azjatyckich kosmetyków(silikony), tym bardziej więc obchodzę się z nim ostrożnie ;)
Skład: Snail Secretion Filtrate, Butylene Glycol.,
Cyclopentasiloxane, Glycerin, Bis-ped-18 Methyl Etherl Dimetyl Silane,
Polysorbate 10, Sodium Hyaluronate, Carbomer, Glycolsyl Trehalose,
Hydrogenated Starch Hydrolustate, Triethanolamine, Dimethicone/vinyl
Dimethicone Crosspolymer, Dimethicone, Hydroxyethulcellusole, Caprylyl
Glycol, Ethylexylglyceriunm Sodium Polycarylate, Centellia Sinensis leaf
Extract, Nelumbo Nucifera Flower Extract, Betula Platyphylla Japonica
Jucie, Tropolone, Copper Tripeptide-1, Allantoin, Panthenol, Olea
Europea (Olive) fruit oil, Heliantus Annus Seed Oil, Palmitoyl
Pentapeptide-4, Denosine, disodium Edta.
Tak więc jak na razie tak wygląda moja pielęgnacja latem. Jestem z niej zadowolona, dostarcza mojej cerze tego, czego jej potrzeba, chociaż z pewnością zimą może okazać się niewystarczająca.
Kosmetyki Sylveco uwielbiam i są moimi ulubionymi, a jestem szczęściarą i mam je stacjonarnie pod nosem :) Faktycznie -działają kojąco na skórę i to nie tylko twarzy :)
OdpowiedzUsuńReszty niestety nie znam, choć pianka do twarzy brzmi ciekawie.
O! Kurcze, ja ich stacjonarnie nigdzie nie widziałam :< A chętnie skusiłabym się na więcej z tej firmy. Pozostają internety :)
Usuńteż przepadam za pharmaceris,aczkolwiek spektakularnych efektów nie powoduje;)
OdpowiedzUsuńpozdrawiam i zapraszam do siebie;)
Ważne, że dobrze oczyszcza, w końcu takie ma zadanie :)
Usuń