sobota, 3 sierpnia 2013

Ochrona wlosow na basenie



Tak, wiem, że jest już sierpień, czyli formalnie połowa wakacji za nami(no, dla niektórych, studenci mają wrzesień ;).
Niemniej jednak post o takiej tematyce przyda się zawsze, w końcu kto zakaże nam chodzić pływać w chlorowanej wodzie także jesienią i zimą?
Ano nikt i całe szczęście dla nas. Gorzej z naszymi włosami, o czym niedawno boleśnie się przekonałam.

Gdy pierwszy raz w tym roku wybrałam się na basen przyznam bez bicia, kompletnie zapomniałam o ochronie włosów. W rezultacie po wizycie nie dość, ze nie mogłam ich rozczesać, to momentalnie pojawiły się nowe rozdwojone końce. Masakra.
Od tej pory robię więc wszystko, by zminimalizować zniszczenia, za które odpowiedzialny jest główny winowajca: chlor. To dzięki niemu woda na basenie jest czysta i wolna od bakterii. Płacimy za to jednak charakterystycznym zapachem i wysuszeniem skóry i włosów.

Sposobów na skuteczną ochronę jest wiele. Bardzo fajnie opisały to Anwen oraz Lagoena.
Ja pokrótce przedstawię mój sposób.

Po pierwsze, zabezpieczam włosy kosmetykami. Do tego celu służy mi silikonowo-olejowe serum, w moim przypadku po prostu zmieszany wybrany olej(ostatnio awokado) i odżywka z dużą zawartością silikonów(np Dove Split Ends Rescue). Nakładam takie serum na zwilżone wodą włosy i rozprowadzam na całej długości. Poprawiam same końcówki serum przeznaczonym do nich, ostatnio z Green Pharmacy - jest dostatecznie bogate i tłuste, dobrze trzyma się włosów.
Włosy związuje w wysoki koczek i pod czepek - najlepiej materiałowy, ewentualnie, jesli ktoś dużo i intensywnie pływa(jak ja) można się pokusić o silikonowy. Broń boże gumowy - wyrywa i łamie włosy.
Dzięki temu chlor nie ma zbyt dużych szans dostać się do włosów - nawet po godzinie pływania mieszanka pod czepkiem nadal oblepia włosy, zmyje je dopiero szampon ;)
Właśnie, szampon. Ja po basenie wybieram najczęściej któryś z Alterry, gdyż moje rosyjskie są jak dla za słabe po chlorowanej wodzie. Ważne jest, by włosy porządnie oczyścić, z resztek oleju i niechcianego chloru.
Po myciu zawsze nakładam odżywkę która ma włosy wygładzić i zapobiec splątaniu - po pierwszej wizycie bez odżywki wyrwałam sobie mnóstwo kłaczków. Niezbyt miłe i bolesne :/
No i suszenie - najlepiej własną suszarką, niestety. Nie ufam tym basenowym.

Trochę tego jest, ale naprawdę, nie zajmuje to aż tyle czasu. Zawsze można wyjść z pływalni te 5 minut wcześniej, by umyć włosy, a lepiej nawet dopłacić te kilkadziesiąt groszy za przekroczenie czasu ;) niż po kilku wizytach patrzeć, jak wypielęgnowane włosy marnieją i niszczą się na naszych oczach.

3 komentarze:

  1. Co prawda zakaz uczęszczania na kąpieliska publiczne skutecznie zminimalizował mój problem z włosami po basenie, ale jak sobie przypomnę gumowate włosy po wyjściu z chloru, bez mycia i odżywki, bo o zabezpieczaniu w ogóle się nie myślało, wrr! Nigdy więcej!

    OdpowiedzUsuń
  2. Ps. Kochana, Twój blog jest świeżutki jak bułeczki, ale wyłącz weryfikacje obrazkową komentarzy - będzie się milej i łatwiej komentowało, ja zazwyczaj się machnę w przepisywaniu kodów i potem dupaa
    :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Co do chloru to właśnie też nie wierze że byłam taka głupia :D
      A co do weryfikacji, dzięki, nawet nie zauważyłam że takie coś mam o.O

      Usuń

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...