Osiemnaście to sporo prawda? Może 18 lat to nie aż tak znowu dużo, ale już 18 olei to całkiem ładna liczba. Okrągła, spora, przywodząca na myśl bogactwo i obfitość, a także może pytanie: po co aż tyle? I jak? Czy to tka naprawdę?
A o co chodzi? Jak nie wiadomo o co...to o rosyjską perełkę ;)
Co mówi o nim producent?
Żywy
olej do pielęgnacji skóry twarzy i szyi zawiera unikalne połączenie
olei, witamin i minerałów. Olej posiada wysoką aktywność odżywczą
tybetańskich jagód goji, bogatych w aminokwasy, witaminy i minerały,
ożywczą siłę róży jerychońskiej, zdolnej utrzymywać wilgoć w najbardziej
ekstremalnych warunkach suszy, odporność rokitnika, przeżywającego 40
–sto stopniowe mrozy dzięki zawartym w nim wysokoskoncentrowanym kwasom
omega 7 i 9. Prawidłowe połączenie składników daje wysoką aktywność
odżywczą, regeneruje, czyni skórę zdrowszą, piękniejszą.
Opis brzmi wspaniale, obietnice zdrowszej, piękniejszej skóry kuszą, a jak jest naprawdę?
Warto zerknąć na skład, który jest naprawdę bogaty; oprócz tytułowych 18 olei znajdziemy tam ekstrakty(np z jagód goji, z róży jerychońskiej) i witaminy(E, F).
Skład
INCI: Olea Europaea (Olive) Fruit Oil* (oliwa z oliwek), Macadamia
Ternifolia Seed Oil (olej makadamii), Simmondsia Chinensis (Jojoba) Seed
Oil (olej jojoba), Anastatica Hierochuntica Extract (róża jerychońska),
Lycium Barbarum Fruit Extract (jagody goji), Hippophae Rhamnoides Fruit
Oil* (olej rokitnika), Rosa Damascena Flower Oil (olej z płatków róży),
Nardostachys Jatamansi Root Oil* (olej z korzenia muszkatołowca),
Centella Asiatica Extract (olej z wąkrotki azjatyckiej), Amaranthus
Caudatus Seed Oil* (olej z amarantusa), Persea Gratissima (Avocado) Oil*
(olej avocado), Melia Azadirachta Seed Oil (olej z drzewa
nim),Armeniaca (Apricot) Kernel Oil* (olej brzoskwini), Vitis Vinifera
(Grape) Seed Oil (olej z pestek winogron), Borago Officinalis Seed Oil*
(olej ogórecznika), Triticum Vulgare (Wheat) Germ Oil* (olej z zarodków
pszenicy), Oenothera Biennis (Evening Primrose) Oil* (olej wiesiołkowy),
Calendula Officinalis Flower Extract* (nagietek), Rubus Idaeus
(Raspberry)Seed Oil* (olej z pestek maliny), Cocos Nucifera (Coconut)
Oil (and) Gardenia Tahitensis Flower Extract (olej z gardenii
tahitańskiej), Rosa Canina Fruit Oil* (olej z dzikiej róży), Linum
Usitatissimum (Linseed) Seed Oil* (olej lniany), Prunus Amygdalus Dulcis
(Sweet Almond) Oil (olej ze słodkich migdałów), Pinus Sibirica Seed Oil
(olej z orzeszków cedrowych), 100% Organic Camellia Sasanqua Seed Oil
(100% organiczny olej z kamelii małej(sasankwy), Chamomilla Recutita
(Matricaria) Flower Oil (olej rumiankowy), Lavandula Angustifolia
(Lavender) Oil* (olej lawendowy), Melaleuca Alternifolia (Tea Tree) Leaf
Oil* (olej z drzewa herbacianego), Salvia Officinalis (Sage) Leaf Oil
(olej z szałwii), Pelargonium Graveolens Oil* (olej z pelargonii),
Cananga Odorata Flower Oil* (olej ylang ylang), Tocopherol (Wit.Е),
Glyceryl Linoleate (and) Glyceryl Oleate (and) Glyceryl Linolenate
(Wit.F), Helianthus Annuus (Sunflower) Seed Oil*, Limonene**,
Linalool**, Citronellol**, Geraniol**, Benzyl Benzoate**
* składniki organiczne
** naturalne składniki z olejków eterycznych
Robi wrażenie, prawda?
Warto jednak najpierw zwrócić uwagę na opakowanie, typowe dla serii HandMade - piękne, eleganckie, wręcz luksusowe. Butelka z ciemnego szkła ze złotą zakrętką i prostą etykietą wygląda w łazience jak kosmetyk z najwyższej półki, a dzięki wygodnej pipecie można nabrać odpowiednią ilość produktu.
Zapach jest lekko ziołowy, specyficzny, ale do wytrzymania, nie czuć go po nałożeniu.
Zapach jest lekko ziołowy, specyficzny, ale do wytrzymania, nie czuć go po nałożeniu.
Konsystencja jest tłustawa, jednak nie tak, jak czystego oleju. Jest lejąca, więc trzeba trochę uważać, by nie pochlapać czegoś przypadkiem, przynajmniej na początku. Dzięki temu jednak łatwo się rozprowadza i jest wydajna - porcja jak na zdjęciu spokojnie wystarcza mi na całą twarz i szyję i jeszcze zostanie. Co skutkuje niskim zużyciem - po około 3 miesiącach ubyła mi ledwie 1/4 kosmetyku, a stosuję go co najmniej co drugą noc, jak nie częściej. Olejek nakładam na noc, gdyż na mojej skórze dosyć wolno się wchłania,
po kilku godzinach jeszcze czuję na skórze jego warstewkę, dlatego lepiej nałożyć go kilka godzin przed snem, by nie wytrzeć wszystkiego od razu w poduszkę. To w sumie jedyny minus, chociaż specjalnie mi nie przeszkadza bo między wieczorną toaletą, a momentem pójścia spać mija u mnie dobrych kilka godzin.
Jeśli zaś chodzi o najważniejsze, czyli działanie, to odzwierciedla ono bogactwo składu.
Po jego użyciu rano cera jest miękka, odżywiona, nawilżona. Łagodnie koi, jeśli na buźce pojawiają się podrażnienia, wycisza je. Nie ma śladów przesuszenia,
w dotyku czuć jak gładka jest skóra. Czasami nawet nie mam potrzeby
smarowania się kremem, chociaż zazwyczaj i tak to robię; mogę jednak, mimo warunków pogodowych wybrać lżejszy krem.
Z
całą pewnością mogę stwierdzić, że kosmetyk odżywia cerę, rzeczywiście
wygląda ona na zdrowszą. Nie powoduje zapychania i wyprysków, za to
chroni przed wpływem warunków zewnętrznych, zwłaszcza teraz, zimą(nawet jeśli nie ma wielkich mrozów). Być może latem byłby za ciężki, jednak w okresie jesienno-zimowym czy nawet wczesną wiosną stanowi bardzo dobrą alternatywę dla kremu na noc. Zdecydowanie polecam, zwłaszcza dziewczynom, które lubią oleje w pielęgnacji.
A czy na zmiany coś poradził? :)
OdpowiedzUsuńNie mam ich za wiele, ale na pewno nie spowodował wysypu no i koi trochę jak coś mi się zdarzy wycisnąć, na spółkę z witaminą C przyspieszają ładnie gojenie :)
UsuńJaki bogaty ma skład!
OdpowiedzUsuńUżywałam dotychczas rosyjskich kosmetyków tylko do włosów. Do skóry miałam zdaje się tylko mleczko do demakijażu.
Ja całkiem lubię je także do twarzy, zwłaszcza te z serii HandMade :)
UsuńUwielbiam takie olejki, szczególnie właśnie na noc zamiast kremu. Chętnie i na ten się skuszę:)
OdpowiedzUsuńObecnie używam serum Flavo-C, zresztą czytałaś o nim :) I w sumie jest to chyba moje pierwsze zetknięcie z postacią olejku na twarzy. Początkowo było dziwnie, ale chyba już się przyzwyczajam:) choć wydaje mi się, że jednak przeszkadzałoby mi ten brak szybkiego wchłonięcia w olejku, który opisujesz.
OdpowiedzUsuń