poniedziałek, 9 lutego 2015

Zapachowo VIII: Porzeczki w kompocie

Ostatnio moje zbiory zasiliła pokaźna, bardzo pokaźna liczba nowości woskowych, głównie Yankee, ale nie zabrakło też przedstawicieli wosków WoodWick oraz BusyBee. Oczywiście zaraz zabrałam się do palenia i niemal codziennie czymś u mnie pachnie. A że dawno nic o zapach nie było...Zapraszam na recenzję dwóch wosków: stosunkowej nowości Cassis oraz Rainwashed Berry z serii Simply Home.
Wosk z owocowej linii zapachowej Yankee Candle z serii Classic. Wyczuwalne aromaty: czarna porzeczka. Wosk w ładnym odcieniu ciemnego fioletu z apetycznym zdjęciem owców na opakowaniu. Bardzo lubię zapach porzeczek i ich aromat w kosmetykach, perfumach czy wreszcie - w słodyczach. Na zimno porzeczki niestety wcale nie czuć, zapach jest z gatunku tych perfumowanych, nieokreślonych. Już to nastawiło mnie nie tyle może nieprzychylnie, co pesymistycznie co do tego wosku, na którego zapach liczyłam.
Niestety, po odpaleniu jest tylko troszkę lepiej. Ja tam porzeczkę czuję minimalnie, jest to raczej słabe echo, niż nuta pierwszoplanowa. Sam aromat wosku ogólnie jest delikatny, słaby. Chociaż po otworzeniu drzwi i kilku godzinach palenia zapach unosił się także w korytarzu, był mimo wszystko bardzo, bardzo subtelny, momentami niewyczuwalny. Siedząc w tym samym pokoju co kominek, chwilami byłam w stanie zapomnieć, że palę jakiś wosk.
Główne nuty nadal są perfumowane, nieokreślone, podszyte tylko nutą owocową. Ani w tym prawdziwej, zdecydowanej słodyczy, ani odrobiny porzeczkowej kwaskowatości. Nie wiem, czy to tylko mój egzemplarz jest taki felerny, ale zawiodłam się na tym zapachu. Nie jest brzydki, ale jest mdły, nijaki jak dla mnie.
Dla odmiany drugi wosk znacznie bardziej mi się spodobał. Wosk z owocowej linii zapachowej Yankee Candle z serii Simply Home. Wyczuwalne aromaty: leśne jagody. Leśne jagody do końca to to nie są, ale owocowo jest, to na pewno. Wosk ma optymistyczny, czerwony kolor i charakterystyczne dla serii ubranko. Nie wiem dokładnie, czym, prócz rozmiarów świec i opakowań róznić się mają te zapachy do klasycznych - ponoć złożonością, w końcu nazwa zobowiązuje... Nie są jednak na pewno gorsze, a i wybór jest spory.
Już na zimno czuć przyjemnie owocowy aromat, słodko-kwaskowy. Po odpaleniu jest tylko lepiej. Aromat jest dosyć intensywny, ale nie nachalny. Czuję w nim mieszankę owoców, słodką, z delikatną nutą kwaskowatości. Zapach jest ciepły i słoneczny, wiele osób porównuje go do zapachu gotowanego domowego kompotu -  i z tym się zgodzę. Taki jakby kompot z wiśni, agrestu i innych owoców z ogródka. Kojarzy mi się z latem i ładną pogodą, leniwym popołudniem...Po prostu ładny zapach :)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...