Dzisiaj przybywam z recenzją produktu, który wpadł mi w łapki jako jeden z pierwszych kupionych po świadomym wpadnięciu we włosomaniactwo. Zamówiłam go w internetach przy swoim pierwszym zakupie kosmetyków rosyjskich, skuszona pozytywnymi opiniami na wielu blogach i wizażu. I chociaż jakoś nie ma tutaj na moim blogu zbyt dużo produktów, które mnie zawiodły bądź okazały się bublami, bo raz, że nie lubię o nich pisać, a dwa, że na szczęście moja intuicja najczęściej mnie nie zawodzi, tak dzisiaj opiszę średniaka, po którym spodziewałam się nieco więcej.
O czym mowa? O tytułowym balsamie propolisowym od znanej chyba wszystkim blogerkom kosmetycznym Babuszki Agafii.
Pełna nazwa tego specyfiku to Tradycyjny syberyjski balsam do włosów nr 4 na kwiatowym propolisie.
Z propolisowej serii można dostać jeszcze inne wersje(np brzozową) i szampony. Ten jednak jest chyba najpopularniejszy.
Pierwsze wrażenie sprawił bardzo pozytywne - oczy urzekła urocza butla z prawdziwie staroświecką szatą graficzną która rzeczywiście budzi skojarzenia z naturalną, starodawną pielęgnacją i przepisami. Spodobał mi się też zapach, kwiatowy, przepiękny, słodki.
Konsystencją balsamu jednak nie przypomina, raczej rzadką odżywkę - bladoróżową, lekko wodnistą. Dobrze rozprowadza się na włosach, chociaż w związku z tą rzadkością potrzebuję sporo produktu by poczuć, że coś na włosy nakładam.
Sporo nadziei wiązałam też ze składem, który obiektywnie nie jest zły, wręcz przeciwnie, sporo w nim dobroci:
Skład: Aqua with infusions of: Pinus
Palustris Wood Tar, Beeswax, Pollen Extract, Anthemis Nobilis Flower
Oil, Rosa Centifolia Flower, Pollen Extract, Humulus Lupulus (Hops) Cone
Tar, Mel, Jasminum Officinale Flower Wax, Spiraea Ulmaria Oil, Verbena
Officinalis Oil, Propolis Extract Milk, Cetearyl Alcohol, Cetyl Ether,
Behentrimonium Chloride, Guar Hydroxypropyltrimonium Chloride, Parfum,
Benzyl Alcohol, Benzoic Acid, Sorbic Acid, Citric Acid
Cena za dużą pojemność, bo aż 600ml to ok 24-26 złotych - może nie za drogo za taką ilość, ale odkąd go kupiłam zdążyłam też poznać inne, lepsze odżywki w niższej cenie, a 600ml przy produkcie z którego nie jestem do końca zadowolona to jednak za dużo.
A co mnie w nim NIE zachwyciło? Przede wszystkim - pielęgnacyjnie szału nie robi. Mimo dosyć bogatego składu sam w sobie nie wpływa na wygląd moich włosów tak, jak bym tego chciała. Od odżywki czy balsamu oczekuję nawilżenia(w stopniu mniejszym niż od maski, ale jednak), wygładzenia, nabłyszczenia włosów. Lubię je miękkie w dotyku i gładziutkie, łatwe do rozczesania.
I tak - ułatwić rozczesywanie ułatwia. Trochę wygładza, ale nie w takim stopniu, by mnie całkowicie zadowolić. Nieco zmiękcza, ale naprawdę nieco.
Ogółem - poprawna odżywka o ślicznym zapachu.
Nadal coś mi tam jeszcze w butli zostało i staram się zużywać balsam czasami mieszając z innymi odżywkami, bądź dodając do domowych masek z półproduktami - w takiej konfiguracji sprawdza się najlepiej.
u mnie nie sprawdzil sie szampon z tej serii, wywołał okrutny łupież i posklejał włosy
OdpowiedzUsuńOj, szkoda :/ Pól biedy jak kosmetyk nic nie robi, gorzej jak psuje...
Usuń