Niedziela dla włosów - ampułka i podcięcie

Tym razem niedzielę dla włosów przeprowadziłam w sobotę, gdyż dzisiaj od rana musiałam jechać na komunię - nie lubię, ale czasami trzeba. 

W związku z tym czas dla włosów był wczoraj, a potrzeba było mi kilka godzin, gdyż postanowiłam zastosować ampułkę Kerastase.

Na noc nie robiłam nic szczególnego - wieczorem woda brzozowa w skalp, kilka kropel oleju na końcówki i w koczek. Rano włosy umyłam szamponem Organic Shop, bez żadnych masek czy odżywek, po czym na lekko poduszone nałożyłam ampułkę.

Wybrałam wersję Oleo Fusion, nawilżającą, ale że przy stoisku nie mogłam zdecydować się czy postawić na nawilżenie czy odbudowę, miła pani zaproponowała mi dokupienie za 10zł tzw. boosteru - jest kilka wersji ampułek i boosterów, które można łączyć. W ten sposób otrzymałam miks nawilżająco-odbudowujący.

Na moje włosy na raz zużyłam połowę ampułki - tyle w zupełności wystarczy, jest ona lejąca, wodnista, nakłada się więc ją bardzo łatwo.

Trzymałam ją prawie 4 godziny, po czym spłukałam letnią wodą, a włosy wysuszyłam.

Efekt? Włosy nawilżone, niesamowicie miękkie i milutkie w dotyku, także dzisiaj, na drugi dzień. Działanie bardzo mi się spodobało, taki trochę kop dla włosów :)

Tak prezentują się włosy po ampułce i podcięciu na prosto maszynką, na którym byłam we wtorek :). Jestem zachwycona, gdyż lepiej się układają, są nieco bardziej dociążone same z siebie, no i pozbyłam się najbardziej przerzedzonych końcówek :)

A tka prezentują się po ledwo 20 minutach w luźnej kitce:

Niestety, są podatne na odkształcenia, a kręcić się nie chcą :<