piątek, 11 lipca 2014

Masło beztroską pachnące

Czytając opisy kosmetyków Bomb Cosmetics, zwłaszcza maseł do ciała mam wrażenie, że czytam opisy perfum. Zresztą, wąchając ich kosmetyki nadal mam takie wrażenie. A nie ukrywam(a wręcz przeciwnie) mojej szczerej miłości do wszystkiego, co pięknie pachnie. Mogłabym nawet pokusić się o stwierdzenie, że w moim przypadku piękny zapach to najprostsza droga do mojego serca.







Masło Bomb Cosmetics o nazwie Summer Holiday było tym, które skusiło mnie gdy przeszukiwałam sklepy internetowe w poszukiwaniu czegoś o przyjemnym składzie i o ładnym zapachu. Powiem Wam, że miałam spory problem z podjęciem decyzji, wszystkie te wariacje zapachowe mnie kusiły!

O dziwo teraz nie widzę tego masła w polskim internecie, a szkoda. Technicznie, trzeba zapłacić 39 złotych polskich brzęczących za 210 mililitrów masła. Nie jest to najtaniej, ale są droższe kosmetyki, które mimo ceny cieszą się dobrymi opiniami i "wzięciem". Myślę, że masła BC można by do tego grona śmiało zaliczyć.

Kosmetyk przywędrował w moje progi w opakowaniu charakterystycznym dla marki - uroczym i kojarzącym się z lodami czy innymi słodkościami. Chociaż plastikowe, opakowanie wykonane jest solidnie. Trzymam je w pokoju przy łóżku, już od paru miesięcy używam i jeszcze się z nim nic nie stało. Wręcz przeciwnie, szata graficzna cieszy oko i zdecydowanie uprzyjemnia użytkowanie. Moje oko docenia dizajn, który w tym wypadku rzeczywiście optymistycznie kojarzy się z wakacjami.

Składowo nie jest źle. Co prawda zerkając w ów skład widać, jak wysoko umiejscowiony jest zapach, ale z drugiej strony dziwić to nie powinno. Mimo to właściwości masła są dobre, gdyż zaraz na początku dumnie pyszni się dobroczynne masło shea.
Skład: Aqua (Water), Butyrospermum Parkii (Shea Butter), Polysorbate 80, Steareth-2, Parfum (Fragrance), Phenoxyethanol, Helianthus Annuus (Sunflower) Seed Oil, Sodium Polyacrylate, Ethylhexyl Stearate, Ethylhexylglycerin, Trideceth-6, Citrus Aurantium Bergamia (Bergamot) Fruit Oil, Anthemis Nobilis (Chamomile) Flower Oil, Limonene, Linalool, Butylphenyl Methylpropional, Alpha-isomethyl Ionone, Hexyl Cinnamal, Hydroxyisohexyl 3-Cyclohexene Carboxaldehyde, Citronellol, Geraniol, Citral, CI 19140 (Yellow 5), CI 14700 (Red 4), CI 73015 (Blue 2), CI 17200 (Red 33), CI 16035 (Red 40).
Po perfumie jest olej i są olejki, miejmy nadzieje, ze coś tam dają - chociażby zapach :)

Masło jest przyjemnie maślane i puszyste - tak naprawdę jest to coś w rodzaju pianki, która mięciutko sunie po skórze, niejako topiąc się w kontakcie z nią.

Kosmetyk szybko się wchłania, nie zostawiając denerwującej niektórych tłustej otoczki - skóra jest aksamitna, pokryta cieniusieńkim filmem, warstewka nawilżenia, które całkiem długo się utrzymuje.
No i najważniejszy aspekt - zapach.
No dobrze, może nie najważniejszy, ale to na niego najbardziej liczyłam. I nie zawiodłam się, miło mi to przyznać. Masło Bomb Cosmetics pachnie bardzo, bardzo ładnie. Zgodnie z internetowym opisem w nucie głowy mamy cytrusy i ozon, w sercu - dzikie lilie i jaśmin, bazę stanowi sandałowiec, piżmo, bursztyn i wanilia. Wspominałam wcześniej o perfumach? Masło rzeczywiście nie ma oczywistego, jednowymiarowego aromatu.
W opakowaniu jest świeże i cytrusowe, ale nienachalne; na skórze uwalnia słodycz i ciepło.  Zapach naprawdę kojarzy się czy to z wakacjami, czy to po prostu z leniwą, słoneczną, beztroską niedzielą. Mi osobiście przypomina popołudnia spędzone na łące w letnie popołudnie. Zdecydowanie jestem pod wrażeniem, także  trwałości, gdyż po kilku godzinach nadal czuć na ciele delikatny aromat. Z tego względu traktuję masło jak perfumy, oszczędzając je na większe wyjścia czy szczególne wizyty.

Masło gorąco polecam miłośnikom(a przede wszystkim miłośniczkom)  kosmetyków pachnących i niebanalnych. Sama mam ochotę na kolejne wersje, kuszę chociażby Angel's Delight z nuta ogórka(!) czy opisywane jako "kuszące i kobiece" Indulgent. Oj, na pewno jeszcze masełko od Bomb Cosmetics wpadnie w moje łapki :)

Informacja dodatkowa - jak widać udało mi się w końcu dzisiaj zacząć i skończyć nowy szablon dla bloga - poprzedni zmęczył mnie, od początku nie był taki, jak chciałam, ale jakoś nie miałam do tej pory energii by akurat za to się zabrać. Myślę, że ta pewna niechęć wynikała z awersji do grzebania w bloggerze - w sumie dziwnej, bo nie jest to trudne, a kod CSS i html nie nalezą do trudnych. No, ale w końcu zebrałam się i oto jest ;) Mi osobiście podoba się bardziej, jest jakiś taki... bardziej elegancki i stonowany.

4 komentarze:

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...