Moje włosy ostatnio troszkę zaczynają się buntować i mimo, że moja pielęgnacja nie zmieniła się drastycznie to jakby marudzą. Być może ma to związek ze zmianą pory roku, wahaniami temperatury, wilgotnością i wiatrem - to byłoby chyba najprostsze wyjaśnienie, zwłaszcza ze wiosną zawsze miewałam okresy bad hairowe. Nie myję już też włosów codziennie więc siłą rzeczy codziennie nie funduję im też bogatej pielęgnacji.
Ten fakt jednak nie sprawia, że dbam o nie mniej kiedy już je myję, nie odpuszczam też sobie niedzielnego spa ;)
Na pierwszy ogień poszło olejowanie na noc, tym razem wybrałam stara, dobrą oliwę która była nie dość, że pierwsza, to jedna z najlepszych ;)
Potem umyłam włosy raz szamponem Planeta Organica z olejem awokado i nałożyłam na wilgotne, odsączone kłaczki maseczkę ze skrobią ziemniaczaną i glutkiem lnianym.
Oprócz tego wylądowały w niej maska Ziaji do włosów farbowanych, balsam na kwiatowym propolisie i emolientowa odzywka GlissKur żółta.
Całość po zmieszaniu miała kilka grudek, ale bez problemów nałożyłam ją na jakieś 30 minut. Potem ponownie umyłam włosy, domywając tym samym całą oliwę... i znowu nałożyłam tę samą maseczkę, tym razem mniej i tylko od ucha w dół.
Spłukałam i do ostatecznego płukania zmontowałam płukankę: sok z aloesu, woda, glutek lniany, półprodukty, nafta kosmetyczna.
Wszystkiego po trochu. Prezentowało się to średnio zachęcająco, ale bez przesady.
Te pływające kawałki to pojedyncze ziarenka lnu, które podstępnie się wkradły do miski.
Po wszystkich ceremoniałach włosy częściowo wyschły same, resztę dosuszyłam suszarką.
Prezentują się tak:
Nieco rozwiane przez wiatr, są jednak miękkie i błyszczące. Nadal jednak końcówki się wywijają :< niemniej poczekam aż podrosną jeszcze z centymetr-dwa żeby różnica nie była drastyczna i udam się na podcięcie około pięciu do siedmiu centymetrów, poszukam tez fryzjerki która zrobi to maszynką. Mam nadzieję, że wtedy odżyją ;)
Tu wiatr rozwiał moje odstające krótsze włoski, ale widać jak błyszczy całość ;)
A tak prezentowały się miesiąc temu:
kurczę, też chętnie przycięłabym maszynką, ale nie mam pojęcia czy u mnie gdzieś coś takiego robią. nie chciałabym też trafić do osoby która robiłaby to pierwszy raz ;/
OdpowiedzUsuńJa w swoim miasteczku obleciałam 3 fryzjerów, nigdzie nie robiono, więc rozważam poszukanie gdzieś poza, bo mi na tym zależy, chociaż też się boję trafić do kogoś niedoświadczonego z tym :/
UsuńWyglądają na bardzo miękkie! :)
OdpowiedzUsuńTakie są ;)
UsuńTeż myślę nad pocięciem włosów maszynką, ale muszę zapytać swojej fryzjerki, (tylko do niej mam zaufanie), czy umie ciąć maszynką. Myślę, że moje końce by odżyły i zrobiły się bardziej mięsiste.
OdpowiedzUsuńTeż mam taką właśnie nadzieję na efekty cięcia maszynką.
UsuńJak ja Cię podziwiam za siłę i chęci do tych wszystkich mikstur.. :D Włosy masz piękne !
OdpowiedzUsuńTo w sumie nawet fajne jest, tylko myć potem te miski... : D
UsuńPiękny masz kolor włosów.
OdpowiedzUsuńPrzypomniałaś mi o dodawaniu skrobi do maski, kiedyś to robiłam i byłam zadowolona, pora chyba do tego powrócić:)
Dziękuję :)
UsuńJa zrobiłam to pierwszy raz i jestem zadowolona. Zastanawiam się tez nad kakaem :)
Podziwiam, ze chciało Ci się az tyle robić. Przypomniałaś mi tez o płukankach, zawsze jakoś mi umykają. Musze wziąć z Ciebie przykład. :)
OdpowiedzUsuńMoje włosy uwielbiają wszelkie maseczki z glutkiem lnianym :)
OdpowiedzUsuńMoje też polubiły :)
Usuńwłosy wygladają pięknie, cudny kolor
OdpowiedzUsuńDziękuję :)
Usuń